Przejdź do głównej treści Przejdź do wyszukiwarki

​Pola Gojawiczyńska

Pola Gojawiczyńska urodziła się w Warszawie w 1896 r. jako Apolonia Koźniewska. Była córką Jana Koźniewskiego i Anastazji z domu Krawczyk. Nie miała wyższego wykształcenia, ukończyła jedynie kursy dla wychowawczyń szkolnych. W 1919 r. wyszła za Stanisława Gojawiczyńskiego, z którym miała córkę Wandę. W 1920 roku opuściła Warszawę w poszukiwaniu pracy i do 1924 r. mieszkała w Bielsku Podlaskim i pracowała jako urzędniczka w sejmiku powiatowym. Następnie mieszkała w Wilnie i ponownie w Warszawie. W 1931 roku wyjechała na Górny Śląsk, gdzie pracował jej mąż, najpierw do Praszki a później do Szarleja. W trakcie II wojny światowej działała w konspiracji. Po aresztowaniu 7 stycznia 1943 r. trafiła na Pawiak do części kobiecej zwanej Serbią. 5 maja została stamtąd zwolniona. Ukrywała się potem w domu Iwaszkiewiczów w Stawisku i u przyjaciółki w Milanówku. Po II wojnie światowej mieszkała najpierw w Łodzi, potem w 1949 roku wróciła do Warszawy. Jako pisarka Pola Gojawiczyńska zadebiutowała w 1933 r. zbiorem nowel „Powszedni dzień”. Pierwsza powieść („Ziemia Elżbiety”) ukazała się rok później. W 1935 roku wydała swoją najsłynniejszą powieść - „Dziewczęta z Nowolipek”. Wraz z „Rajską jabłonią” książka ta wchodzi w skład tzw. dylogii warszawskiej. W 1936 wydano „Rozmowy z milczeniem, w 1937 „Górnoślązaczkę”, w 1938 „Dwoje ludzi” i „Słupy ogniste”. Po wojnie napisała jeszcze takie utwory jak „Krata” (1945), „Stolica” (1946), „Dom na skarpie” (1947), „Miłość Gertrudy” (1956) i „Opowiadania” (1956). Po wojnie odznaczona m.in. Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Oficerskim i Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Zmarła w 1963 roku i została pochowana w Alei Zasłużonych na Cmentarzu Powązkowskim.

Pola Gojawiczyńska była jednym z niewielu pisarzy, którzy w okresie dwudziestolecia międzywojennego zainteresowali się Śląskiem. Zafascynował ją region współczesny, problemy niewygodne, bo budzące aktualne emocje i oceny. Przyjechała do tej części Śląska, która przypadła Polsce, choć tuż obok była granica i niemiecki Bytom. Pobyt był możliwy dzięki stypendium, o które wystarała się dla niej Zofia Nałkowska. Pojawienie się w Piekarach początkującej pisarki wywołało żywe zainteresowanie lokalnej społeczności. Dyrektor miejscowego liceum poprosił Kazimierza Schaefera o przyjęcie Gojawiczyńskiej na stancję w Zakładzie Sztuki Kościelnej przy dzisiejszej ulicy Bytomskiej 129. Właściciel największego w regionie przedsiębiorstwa produkującego dewocjonalia początkowo był dumny ze swojej decyzji. Wkrótce jednak jej pożałował. To co przeczytał w „Ziemi Elżbiety” kłóciło się z jego oczekiwaniami. W powieści Gojawiczyńska opisała rodzinę Ligenzów i prowadzącą warsztat produkujący dewocjonalia Agnieszkę, która nie mogła pogodzić się z faktem, że jej córka Elżbieta przyjechała do domu z nieślubnym dzieckiem. Choć w powieści Szarlej i Piekary nie pojawiają się z nazwy tak samo jak nazwisko Schaefer, ludzie szybko skojarzyli historię z szanowaną rodziną Schaeferów. Podejrzewali, że jedyna córka Kazimierza miała nieślubne dziecko. Konflikt z Kazimierzem Schaeferm skutkował wyprowadzką Gojawiczyńskiej do kamienicy komunalnej przy dzisiejszej ul. Miarki 15. W powietrzu zawisło nawet ryzyko procesu sądowego, do którego w końcu nie doszło.

Wybrane fragmenty powieści „Ziemia Elżbiety”:

„W osadzie kościelnej zbierano już z pól. Robota ta znów odbywała się dorywczo i na raty, po powrocie z kopalni czy z innej pracy. Nad polem wisiał już srebrny róg księżyca żałosny żuraw na „Laurahucie” zamilkł jakoś i ludzie, co chodzili polem, mogli byli usłyszeć szelest ścinanych zbóż. Na półkach stały jeszcze zielone jęczmienie” (...)

(...) „O ludzie, świat tu mały, lecz podział jest ten sam , ten sam co na całej ziemi, w wielkich miastach i za dalekimi granicami! Czerwone domy gminne i kopalniane, gdzie czynsz najtańszy, a „dom” - to izba z kuchnią; i wielkie mieszkania, nierzadko domy całe, obcym wcale nie podnajmowane, zajęte przez wielkie rody, bogaczów, którzy się powoluśku z kramów wywiedli, i z osady kościelnej rozpostarli swe potężne dłonie, niczym macki, wzdłuż i wszerz tej czarnej ziemi” (...)

(...) „Pożarli się tyż trocha u Czaplów. Dom to iście pański, ba, Czapla na niemieckiej stronie walc-majstrem w hucie jest, a po polskiej stronie żyje tanio. Tam zarabia, tu wydaje. Lecz z ostrożności optował niegdyś na rzecz Niemiec, a teraz mu się córka za urzędnika Kukofkę chce wydać, a ten Kukofka w powstaniu był i nosem na ową opcję kręci” (...)

Pola Gojawiczyńska o Górnym Śląsku:

(...) Wyjechałam na Śląsk. Było to jesienią 1931 r. Na Śląsku byłam rok, z przerwą miesięczną, którą spędziłam w Bystrej. Mieszkaliśmy w małej osadzie na pograniczu. Stamtąd właśnie czerpałam tematy do moich nowel z książki »Dzień powszedni«. Pyta się pani, czy opisywałam rzeczywiste przeżycia istniejących ludzi? Nie. Z życia biorę typy i środowisko. Natomiast nigdy perypetyj i wypadków. Otrzymałam stypendium. Tam właśnie, na Śląsku, zaczęła się pierwsza świadoma praca. Tam zdobyłam poczucie, że moja praca literacka jest właściwą pracą w moim życiu i tego mi zawsze było potrzeba (...).

(...) Nie zaraz na Śląsku zaczęłam pisać. Długo przyglądałam się, pozwoliłam sobie na próżniactwo, czułam, że wewnątrz mnie wszystko się zmienia. Cóż tam były za kobiety, co za ludzie! Właśnie w tej osadzie przyszedł mi pomysł na »Ziemię Elżbiety«. Przyszło to podczas olbrzymich wędrówek do Cudownego Obrazu. Całymi dniami tkwiłam wówczas u wylotu swej ulicy. Ale widziałam także przedtem pochód bezrobotnych w innej osadzie. Te dwa obrazy, wizja bardzo plastyczna, prześladowały mnie długi czas. Rzucałam je na papier takie, jakie są teraz w »Ziemi Elżbiety« (...).

(...) Znów ta wizja: procesji i pochodu bezrobotnych jak wyrzut. Jęczałam i pisałam, rzucałam to pisanie i znów do niego wracałam. Nie cierpiałam wtedy swej pracy. Lecz musiałam tak a nie inaczej skończyć. Śląsk ma szczęście do pisarzy, którzy mu wznoszą pomniki, ja spłaciłam swój dług patriotyczny w »Górnoślązaczce«. Niech to sobie będzie taka zwyczajna książka, o ludziach (...)

Pola Gojawiczyńska o sobie, „Wiadomości Literackie”, nr 37 z 9 listopada 1934 roku

 

 

 

Kalendarium